Trochę
jak w kolejce. Pani tu. Pan tam. Pan ustąpi. Pani się przesunie. Pan przejdzie.
Proszę pana, to długo będzie. Proszę pani, ja byłem wcześniej, tylko tam poszedłem
klęczeć.
I
nagle: Komunia Święta. Diakon przedziera się przez napierający w stronę
prezbiterium tłum z Panem Jezusem. Idzie
– chciałoby się powiedzieć – kompletnie pod prąd. Idzie, a ludzie napierają,
nie widząc ani Jezusa – który dopiero co umywał nam nogi, ani diakona, ani
ministranta. I wbrew wszystkim, ten starszy pan, który przez całą Mszę zadaje
pytania i robi uwagi. Klęka. On klęka. I w końcu rozumiem. Jezus wychodzi mi naprzeciw.
Pędzi przez tłum, aby to właśnie dla mnie być, aby to mi usłużyć. I mówi do
mnie, w rozdzierającej ciszy mojego serca: Idź,
i ty czyń podobnie.
Wielki
Piątek
Trochę
jak na dworcu. Pan Jezus – w ciemnicy, zrobionej tak, że nikt jej nie zauważa.
Nikt nie widzi też Jego. Ktoś w prawo, ktoś w lewo, ktoś z wózkiem, ktoś z laską.
Pani stanęła i do koleżanki macha, pan strofuje synka, pani przepycha się do
swojej babci. Szybciej, wolniej, mijając bez cienia spojrzenia. ‘
I
nagle: ten chłopak. Wyrzutek społeczeństwa, nikt nie chce nie tylko usiąść obok
niego, ale nawet na niego spojrzeć. Przystaje, skłania się i klęka. Klęka w
tłumie, który go mija, aby oddać chwałę Jezusowi. I dla mnie olśnienie: Nie ważne co mówi o
mnie świat. Nie ważne, co myślę o sobie ja. Nagle rozumiem: taka jaka jestem,
mogę przyjść do Niego i oddać Mu cześć, w tym wszystkim co dla mnie trudne i
ciemne. I głos: Nikt cię nie potępił? I
Ja cię nie potępiam.
Wielka
Sobota
Trochę
jak w supermarkecie. Najważniejszy jest koszyk. I zawartość. Chleb, mięso,
jakieś jajka. Żeby było ładniej. Gdzie ten stół, gdzie ten ksiądz, tyle czasu,
częściej, szybciej, już. Gdzie Heniek?
Co mówiłeś?
I
nagle. Dziecko, i pełen zdziwienia chłopięcy głosik: Mamo?!!! A tam, to Pan
Jezuuuus?!!! I dla mnie olśnienie: W moim pośpiechu, w mojej codzienności, w
tym co mnie przytłacza, co takie zwyczajne, w moim zmęczeniu i znużeniu –
Jesteś. Choć tak trudno Cię dostrzec: JESTEŚ. I głos: Idź, idź, idź. Idź do świata, w tej codzienności, każdy najbardziej
czeka na Mnie.