czwartek, 2 kwietnia 2015

Jego słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi

"Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: To jest ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę! Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę! Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie."
1 Kor 11,23-26

Kropla po kropli Ewangelia spada na suchą ziemię mojego serca. Przenika je, aż zaczynam na nowo czerpać. Opadają uschnięte liście. Kwiaty, które nie zmieniły się w owoc i zwiędły też spadają na ziemię. Ziemię, która właśnie rodzi do życia.

Krótka rozmowa - nowa pewność, że takie umieranie jest dobre. Dziś szczególnie przypomniał mi o tym św. Paweł w 1 liście do Koryntian. "Otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem." Paweł pisze "parelabon" - przyjąłem, otrzymałem. Aby przekazać Dobrą Nowinę, trzeba Ją najpierw samemu przyjąć. Aby przekazać Ewangelię, trzeba wiedzieć kto jest jej źródłem, dawcą. Mieć pewność, że to nie jest wymysłem ludzkim, systemem, zasadą, nawet religią. Ale prawdą, w której objawia się Bóg sam o samym sobie. To jak wygląda moja relacja z Bogiem, determinuje moją relację z innymi. Jeśli spotkanie, odkrycie, zachwyt Bogiem, przemienia niczym trzęsienie ziemi, jest silne, intensywne, pewne - tak moje relacje nie będą letnie, wątłe, byle jakie, udawane i pozorne.

Chrystus dał się Pawłowi, jako Ten, którego ciało jest wydane - dosłownie "klōmenon" - za nas łamane. On oddaje siebie - daje siebie łamać, niszczyć, okaleczać, poniżać. I my mamy czynić to samo. Po co? Aby być gotowymi "aż do kiedykolwiek przyszedłby". To proste wezwanie, aby niszczyć w sobie to co nie jest gotowe na pełnię spotkania z Chrystusem, gdy powtórnie przyjdzie. Łamać w sobie również to wszystko co jest oporem, co się sprzeciwia, co powstrzymuje mnie przed wiernym oczekiwaniem. Łamać to wszystko we mnie, aby być również dla braci. Przełamywanie swojej strefy bezpieczeństwa, aby pójść głębiej wewnątrz siebie i wewnątrz relacji z Chrystusem i braćmi. Aby umarło wszystko co powstrzymuje przed życiem całą pełnią. Paraliżuje nas strach przed bólem, traceniem, ogołoceniem. Zapominamy, że to droga, nie jej cel. Przyjęcie Chrystusa połamanego, otwiera na przyjęcie siebie połamanego i na to co jest złamane w moim bracie. Jezus nie stał się ofiarą spisku, zgodził się na to aby być połamanym, poniżonym, zabitym. Jego śmierć, nie jest aktem słabości i porażką, ale gestem odwagi i potężnym zwycięstwem. Dać siebie złamać i przyjąć to w drugim. To tutaj najpełniej dokonuje się Ewangelia. *

* J. thx for R. Rohr


Wielki Czwartek, Msza Wieczerzy Pańskiej Wj 12,1-8.11-14; Ps 116,12-13. 15-18; 1 Kor 11,23-28; J 13,34; J 13,1-15

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz