sobota, 24 stycznia 2015

No nie usiedzi!

"Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: odszedł od zmysłów."
Mk 3,20-21

Normalność to pojęcie względne. Kiedyś na zajęciach z psychologii pani profesor spytana o granicę "normalności" powiedziała tak. Wyobraźcie sobie drogę, jedna jej nitka - kilka pasów ruchu, idą ludzie - powiedzmy z północy na południe - to są ci "normalni". Druga nitka - kilka pasów ruchu, idą nią ludzie - powiedzmy z południa na północ - to są ci "nienormalni". Tak naprawdę, ani tu, ani tu, nie ma ich zbyt wielu. Powiedzielibyśmy: jest bardzo pusto. Wiecie dlaczego? Bo na pasie zieleni, między tymi nitkami drogi, biega we wszystkich możliwych kierunkach cała masa szczęśliwych ludzi.

Lodowisko. 11.30. Sobota. Niewiele osób. Kilka rodzin. Co jakiś czas rozlega się okrzyk z gatunku: "Taaaaaatoooooo.....but mi się rozwiąąąąązał!!!". Nikt w promieniu miliarda kilometrów nie zaradzi, tylko tata. Bo tata jest najlepszy. Można by powiedzieć: to nie jest normalne. Sobota rano, zakupy, porządki, trzeba się domem zająć. Tak, trzeba się zająć domem - to jest doskonały czas na miłość. Na bycie razem. Na radość, z tego, że siebie mamy.

Środek nocy,dwoje młodych ludzi jedzie na lotnisko. Inni - oddają wolny weekend w trakcie sesji. Ktoś znów swoje popołudnia, po pracy. Niespokojni. Bo wiedzą, że tylu ludzi jeszcze nie zna Chrystusa. Bo miłość sprawia, że chcą głosić w porę i nie w porę. Nienormalni.

Jezus, przychodzi do domu, tłum za nim podąża, tak, że Ewangelista Marek zapisuje dosłownie "nawet chleba zjeść nie mogli". Bliscy chcieli mieć Go przez chwilę dla siebie. A to, co czyni Jezus sprawia, że nie ma spokoju nawet przy zwykłej kolacji. Chciano Go zatrzymać, mieć dla siebie, żyć "normalnie". A On, nie może usiedzieć na miejscu.

Miłość nie jest racjonalna.
Na całe szczęście.

Hbr 9,1-3.11-14; Ps 47,2-3.6-9; Dz 16,14b; Mk 3,20-21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz